Co dla urody robiły nasze prababki?
Drogeryjne półki uginają się dzisiaj od ciężaru różnorodnych produktów. Mamy do wyboru całą paletę kosmetyków, a oferowane nam specyfiki sprzedawane są w seriach dedykowanych różnym rodzajom cery, określonym grupom wiekowym lub w ramach określonej serii zapachowej. Mamy nieograniczone możliwości wyboru produktów. Jednak jeszcze 100 lat temu Panie chcące zadbać o piękno zewnętrzne pozyskiwały większość środków pielęgnacyjnych prosto z natury. Co dla urody robiły nasze prababki? Zapraszamy do sprawdzenia naszego wpisu.
Włosy i rzęsy
Szerokie zastosowanie kosmetyczne odnajdowało szare mydło, stosowane do mycia całego ciała, w tym głowy. Nawilżające maseczki do włosów, bez których większość z nas nie może się dziś obyć, zastępowały żółtka jajek zmieszane z olejkiem (zwykle rycynowym) i sokiem z cytryny. Taka maska nadawała blasku pasmom, zapobiegając nadmiernemu ich puszeniu się. Piwo zaś służyło jako płukanka lub środek do układania fryzury (działa usztywniająco). Napar ze świeżo zerwanej pokrzywy wspierał w walce z łupieżem, a także wzmacniał i zapobiegał wypadaniu włosów. Płukanka z naparu rumianku rozjaśniała i zmiękczała pukle, nadając im delikatny ziołowy zapach. Aby pokreślić rzęsy i odżywić strukturę malutkich włosków, nasze prababki nakładały na nie olejek rycynowy, wazelinę lub oliwę z oliwek.
Twarz
Ogórek, znany ze swoich odświeżających i rozjaśniających właściwości był nakładany w plasterkach bezpośrednio na skórę twarzy. Niemniej zbawienne skutki przynosiło stosowanie maski z ziemniaka – działała ona ściągająco i napinająco na naskórek. Z taką naturalną maseczką nasze prababcie odpoczywały po ciężkim, stresującym dniu. Bardziej wyszukanym sposobem pielęgnacji było pocieranie cery plastrami bogatej w witaminy i mikroelementy rzepy (ta jednak potrafiła podrażnić wrażliwą cerę). Od czasu do czasu można było sobie pozwolić na odżywczą maseczkę z twarożku, miodu, soku z cytryny i chudego mleka.
Dłonie i paznokcie
Jeśli udało się zdobyć takie produkty jak oliwa lub cytryna, można było w domowych warunkach wykonać luksusowy zabieg na paznokcie – wystarczyło do oliwy dodać kilka kropel soku z cytryny i moczyć w takiej kąpieli dłonie. Kąpiel z mleka i miodu przynosiła ukojenie spierzchniętej skórze rąk.
Kolorówka
Jeszcze trudniej dostępna niż kosmetyki pielęgnacyjne w czasach młodości naszych prababek była kolorówka. Nie znaczy to, że najstarsze Panie z rodziny nie poprawiały sobie urody. Świetnie radziły sobie również w tym przypadku, często sięgając po naturalne, barwiące składniki. Czerwień ust i rumieńce podkreślały… sokiem z buraka! Kredkę do oczu zastępował z powodzeniem czarny węgiel. Kolor włosów można było przyciemnić mocnym naparem z czarnej herbaty lub wywarem z kory dębu. Właściwości rozjaśniające miał natomiast napar z korzenia rabarbaru.
Zobacz także: ZAPACH, CZYLI PRZEZ NOS DO SERCA – O ROLI ZAPACHU W MIŁOŚCI
Należy pamiętać jednak, aby nie zawsze porady kosmetyczne przekazywane z pokolenia na pokolenie bezkrytycznie testować na sobie. Smarowanie skóry głowy i włosów oliwą w celu „nawilżenia” bądź niemycie ich 3 tygodnie, by zapobiec przesuszeniom, nie jest dziś rozwiązaniem pożądanym. Nasze prababcie i babcie nie wiedziały o kosmetyce tego, co my wiemy dziś – nie miały dostępu do informacji o najnowszych badaniach, szkodliwych składnikach, mogły też nie zdawać sobie do końca sprawy ze skutków długotrwałego stosowania ulubionych specyfików. Warto więc przy rodzinnym spotkaniu poodsuwać kochanym babciom wiedzę, którą Wy już dysponujecie 😉
Porady zawarte w Every Woman’s Book Of Health And Beauty
To tyle w temacie urody w odniesieniu do naszych prababci. Dziękujemy za przeczytanie naszego wpisu.